- Wielka różnorodność prac świadczy o tym, że pole do poszerzania możliwości biżuterii autorskiej jest cały czas eksplorowane. Mamy różne zaskakujące odpowiedzi, rozwiązania zarówno koncepcyjne, jak i formalne, warsztatowe tyczące użytych materiałów i pomysłów dają nadzieję, że sztuka biżuterii jest pełnoprawną dziedziną sztuki, a artyści wykazują się podobnym myśleniem i wyobraźnią, jak artyści ogólnie – dodaje Justyna Teodorczyk.
Wyobraźnia artystów nie ograniczała się także w doborze materiałów, z których biżuteria powstała. Na warsztat wzięli między innymi popiół, liście, prochy zwierząt, włosy ludzkie, ziemię, kości, plastik, papier, czyli eko i recykling.
Charon Kransen pochodzący z Nowego Jorku, gdzie zajmuje się współczesną biżuterią, wyznał, że praca w jury festiwalu była dla niego ogromnym zaszczytem, ale też „cholernie ciężką pracą”.
- Większość z nas jest edukowana w kierunku bycia artystą i zawsze jest zastanawiające, że mamy do czynienia z tak wieloma postawami, koncepcjami, pomysłami artystów, którzy są wolnymi duchami. Ta niezwykła różnorodność, jaka towarzyszy tym pokazom niezwykle oddziałuje na wyobraźnię. Głównym wyzwaniem jest zawsze odpowiedzenie sobie na pytanie, co tak naprawdę oceniamy, czy jest to jakość artystyczna, czy techniczna, czy treść prac. Tegoroczny temat „Empatia” jest bardzo szeroki. Po bezsennej nocy osiągnęliśmy konsensus, które z prac powinny zostać nagrodzone – argumentuje Charon Kransen.
Przewodnicząca jury, japońska artystka Mari Ishikawa, której wystawę będzie można zobaczyć podczas kulminacji „Srebra”, powiedziała, że lista uczestników była w tym roku bardzo długa i znalazło się na niej wiele nowych nazwisk, co bardzo dobrze wróży na przyszłość.
- Mam nadzieję, że publiczność nie tylko z Legnicy, ale z całego świata, przyjdzie w maju zobaczyć wystawę i zobaczy fantastyczny pokaz o niezwykle szerokim spektrum rozumienia pojęcia „empatia” - podkreślia..
- Po trzydziestu latach legnickiego konkursu mam historyczne spojrzenie i myślę, że jest to jedna z lepiej udokumentowanych dziedzin współczesnej sztuki nie tylko w kontekście ogólnopolskim, ale także globalnym. Myślę, że dzięki tej konsekwencji rezonans międzynarodowy jest bardzo duży. Udało nam się osiągnąć jeden z najwyższych poziomów na świecie. Druga impreza odbywa się w Monachium. Myślę, że wystawa będzie bardzo ciekawa dla międzynarodowej publiczności – zaznacza Sławomir Fijałkowski, długoletni juror konkursu.
Łyżką dziegciu jest jedynie fakt, że impreza wciąż walczy w wyścigu polskich wydarzeń artystycznych o dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i dziedzictwa Narodowego.
- Jesteśmy pierwsi „pod kreską” i czekamy na wyniki odwołania i nie wiemy dziś, czy otrzymamy dofinansowanie do imprezy. Mamy nadzieję, że uda nam się i odwołanie zostanie uznane – podsumowuje Justyna Teodorczyk.