Apo pu ise? Skąd jesteś?– pytają siebie nawzajem Grecy, gdy chcą wiedzieć, z kim mają do czynienia. To niewinne pytanie – o geografię, rodzinną wioskę, o ojca – w ostatnich latach zyskało dodatkowe, mroczne oblicze: stało się okrzykiem bojowym faszystów. Często było to ostatnie pytanie, jakie słyszały ofiary ksenofobicznej przemocy – imigranci i uchodźcy, ale też niewystarczająco „greccy” Grecy, jak raper Pawlos Fisas, zabity przez nacjonalistów w 2013 roku – zanim zaczęły się ciosy. Kiedy mordercy z partii Złoty Świt stanęli przed sądem, rozpoczęła się walka o grecką demokrację. Sturis wraca do Grecji bogatszy w doświadczenia z kilku lat dokumentowania jej losów i tworzy opowieść dojrzałą, głęboką, porywającą w swojej odwadze i szczerości.
-W „Zachodzie słońca na Santorini” przywołuję zdarzenie, do którego doszło dawno temu. Miałem wtedy niespełna 19 lat i po raz pierwszy odwiedzałem Grecję jako człowiek pełnoletni. Na granicy bułgarsko-greckiej zostałem wyprowadzony z autokaru, bo okazało się, że w systemie widnieję jako… uciekinier. Powinienem był odbyć służbę w greckiej armii, a mimo wezwań nie stawiłem się do jednostki. Kraj, który wówczas dopiero zaczynałem poznawać, upomniał się o mnie, i to w sposób bardzo zaborczy. Nikogo nie interesowało to, że praktycznie całe życie spędziłem w Polsce, że nie tylko nie mówię po grecku, ale że prawie nie znam greckiej części mojej rodziny. No i że polska armia dała mi odroczenie na czas studiów. Wszystko to było nieważne wobec przypisywanej mi greckości, bo bycie Grekiem wiąże się z obowiązkami – w tym wypadku chodziło o półtoraroczną służbę w wojsku. Karą za jej unikanie było więzienie. To była naprawdę poważna sprawa i dała mi wiele do myślenia – powiedział dla portalu natemat.pl Dionisios Sturis.
Spotkanie z pisarzem i jego najnowszą książką odbędzie się 24 czerwca o godzinie 17:00 w Legnickiej Bibliotece Publicznej przy ulicy Piastowskiej.