Dokładność, staranność, przejrzystość, przystępność. Wszystko, czego trzeba, aby popularyzować historię, choć rządy króla Kazimierza – to ogrom zdarzeń, które jeszcze do niedawna sprowadzało się do powiedzenia, że zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Trzydzieści jednak siedem (37) lat rządów stawia tego władcę na piątym miejscu – wśród najdłużej rządzących, a jego królowanie nie od budownictwa się przecież zaczyna i na nim nie kończy. Zanim zacznie się opowiadać historię Kazimierza, przypominają więc autorzy, że dwudziestotrzyletni król przejmuje rządy po walecznym Władysławie Łokietku, którego dzieło poprowadzi, skutecznie odzyskując rozdzielone testamentem Krzywoustego i jego następstwami ziemie. Jak czytamy - podwaja stan posiadania przejętego po ojcu królestwa.
Na lekturę Narodzin potęgi trzeba więc, mimo popularyzatorskiego przeznaczenia - trochę czasu i wytrwałości. To, w czasach, gdy jak się zdaje – mało kto już czyta cokolwiek lub nikt już nie czyta niczego – może być wymaganiem ponad siły. Jak starania Kazimierza III niemal. Jest też i to zaletą Narodzin potęgi, wbrew obiegowemu przekonaniu, iż historia jest uciążliwym szeregiem nazwisk i dat nie do zapamiętania, że jasno pokazuje, jak potęgę się buduje, tworzy.
Dla tego trudnego okresu odzyskiwania kształtu i sił Polski wydawcy przyjęli ładny, naturalny tytuł – narodziny. Jednak już choćby pierwsze czynności króla Kazimierza, zaraz po koronacji w 1333 roku, pokazują go jako zręcznego władcę, który porządkuje relacje królestwa z dwoma groźnymi przeciwnikami (Krzyżacy i Jan Luksemburski), wykorzystując możliwe polityczne rozwiązania (sąd, arbitraż, sojusze, zagraniczne podróże, oparcie się na doświadczeniu doradców i dyplomatów, i kiedy trzeba – ustępstwa). Nic nie działo się tu siłami natury, nie rodziło SIĘ, lecz było wynikiem wiedzy, zabiegów, starań i kalkulacji. I znajomości historii.
Pojawienie się książki odnotowała Sigillum Authenticum, której prowadzący, zdaje się - ceniony bloger od historii, wytknął, już nie autorom, ale wydawcy jako nieprawdziwe słowa zamieszczone na okładce: Ostatnie kilkanaście lat w III RPO cechowało się umniejszaniem polskiej historii, nawet jej deprecjonowaniem, a także … skracaniem. Trudno nie zgodzić się z tym poglądem, wbrew ironizowaniu blogera, który poza tą jedną uwagą co do Narodzin potęgi - nie miał innych.
Rozumiem i podzielam cytowany pogląd edytorów – wydają oto Narodziny… starając się rekompensować nie tylko kilkanaście lat umniejszania polskiej historii w III RP, co miało miejsce bezsprzecznie. Przypominają Polskę Kazimierza Wielkiego, bo warto ją znać.
Takim solidnym backgroundem warto się szczycić. Jest czym.
Może, na koniec przypomnijmy, że dzisiejszy Uniwersytet Jagielloński powstał jako Akademia Krakowska w 1364 roku na mocy przywileju fundacyjnego Kazimierza Wielkiego właśnie i dopiero sto dwadzieścia dwa lata po śmierci Kazimierza Wielkiego Krzysztof Kolumb odkryje w 1492 roku za wielką wodą Nowy Świat, którego obywatele do godła sobie wezmą, jak żartował Melchior Wańkowicz - samochodową chłodnicę. Czy trzeba coś dodawać ?
Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego. Biały Kruk 2020.