- Finał Legnickiej Książki Roku pod patronatem prezydenta Legnicy Legnicka Biblioteka Publiczna i Muzeum Miedzi w Legnicy zorganizowały po raz dziesiąty. Tym razem niestety przesunięty ze względu na koronawirusa. Również z tego powodu zaprosiliśmy jedynie autorów nominowanych książek, członków kapituły i media. Aby wszyscy mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu, gala była transmitowana na stronach miasta, muzeum i biblioteki – powiedział Marcin Makuch, dyrektor Muzeum Miedzi.
- Nie rezygnujemy z organizacji konkursu. Miejmy nadzieję, że wrócimy do normalności i kolejna edycja odbędzie się normalnie. Wiem, że biblioteka już pracuje i zbiera tytuły, spośród których kapituła wybierze kolejną Legnicką Książkę Roku – dodał dyrektor Muzeum Miedzi.
Karolina Kuszyk, zwyciężczyni dziesiątej edycji Legnickiej Książki Roku właśnie ze względu na pandemię, o tym, że jej książka zyskała największe uznanie kapituły, dowiedziała się więc dopiero podczas wrześniowego wieczoru w Sali Maneżowej. Z rąk prezydenta Tadeusza Krzakowskiego odebrała statuetkę i kwiaty.
- Jest mi po prostu bosko, chociaż statuetka ciąży. Ale to jest taki bardzo dobry ciężar. - powiedziała Karolina Kuszyk, autorka „Poniemieckiego”.
- Książka jest dla wszystkich, którzy są zainteresowani nie tylko obecną historią regionu, ale i historią sprzed 1945 roku, bo i tę warto znać, ponieważ jeśli jej nie znamy, trudno pisać ciąg dalszy. Myślę, że jest dla wszystkich ciekawych Legnicy i regionu, ciekawych „poniemieckiego” - dodała laureatka.
Anna Gątowska, dyrektorka Legnickiej Biblioteki Publicznej, na której barkach leży ciężar kompletowania książek trafiających pod ocenę kapituły jest zachwycona ubiegłorocznymi wydawnictwami i mówi o nich „wyjątkowe”.
- Bo pod pozorem mówienia o rzeczach i miejscach, tak jak to jest w przypadku Karoliny Kuszyk, czy marzeniach dzieci, które personifikują skarpetki, tragediach, miłościach i weselach zatrzymanych w kadrze, które znalazły się w książce Jerzego Starzyńskiego, czy też książce o profesorze Chyle, największym nestorze plastyków legnickich lub kolejach, przecież ludzie musieli przeżywać niesamowite emocje, kiedy stworzono w Legnicy żelazną drogę. Za tymi książkami, które mówią pozornie o rzeczach i o miejscach, stoją ludzie. A najważniejsze jest to, że tych wszystkich ludzi, tych dawnych, opisanych, ale i tych piszących obecnie, łączy miłość do małej ojczyzny. Często zapominamy o tym sformułowaniu, zaczynają być démodé. Uważam, że w dzisiejszej, szczególnej, pandemicznej rzeczywistości, mała ojczyzna może być naszym miejscem na ziemi – podsumowała Anna Gątowska.
Relacja z imprezy.