Podobnie jak żywiołowi są artyści, tak żywiołowy był repertuar, w którym się zaprezentowali. Rozpoczęli od mroźnej, surowej północy Europy, odzwierciedlonej muzyce Edvarda Griega i tradycyjnych fińskich pieśniach, poprzez norweskie „Pieśni Solvejgi” z baletu Peera Gynta. Rozgrzanych skandynawskimi dźwiękami słuchaczy, przenieśli z zimnej, magicznej i nieco mrocznej północy na południe Europy do gorącej Hiszpanii gdzie króluje „Carmen” Georgesa Bizeta. Brawurowy kwintet przemytników, niosący stare jak świat przesłanie, że „cokolwiek złego lub dobrego działoby się w życiu, mężczyźni zawsze powinni mieć kobietę po swojej stronie”.
Po opuszczeniu Hiszpanii zawędrowali do Włoch, kolebki opery i usłyszeli fragmenty oper „Kopciuszek” i „Cyrulik sewilski” Gioacchino Rossiniego. Fortepianową fantazją na motywach „Carmen” poziom muzycznej ekstazy podniósł Przemysław Winnicki.
Z południa Europy szlak muzyczny powiódł publiczność do krainy rosyjskiego romansu, by stamtąd skokiem przez ocean znaleźć się w Ameryce, pełnej broadwayowskich musicali i doskonałego jazzu.
Ci, którzy skorzystali z niepowtarzalnej okazji i spędzili niedzielny wieczór w dostojnej Sali Królewskiej wspólnie z artystami Sonori Ensemble, z pewnością długo zachowają go w pamięci. Tak długo, jak długo muzyka grać będzie w ich duszach.