- Nie ukrywam, że Lidia Nowikowa stała się patronką tego festiwalu właśnie po tym jak zobaczyłem film Waldemara Krzystka. Dobrze się stało. Jej syn przyjeżdża na niektóre edycje festiwalu, a cała rodzina jest szczęśliwa, że o Nowikowej się w Legnicy pamięta powiedział Tadeusz Samborski, prezes Stowarzyszenia Kulturalnego „Krajobrazy”.
Historia nieszczęśliwej miłości Rosjanki i polskiego oficera stała się więc przyczynkiem do tego by w Legnicy, mieście wielu kultur i narodowości, śpiewać o miłości w wielu językach. W niedzielę zabrzmiały w językach polskim, rosyjskim i francuskim. Na scenie stanęli i miłość przez wszystkie przypadki w kilku językach odmieniali artyści z całej Polski i zza wschodniej granicy. Zaśpiewali: Iwan Iliczew Wołkanowski, Agnieszka Babicz, Anna Federowicz, Barbara Drożdżińska, Nadieżda Brońska, Marina Towarnicka, Witalij Aleszkiewicz, Marek Ravski, Leonid Wołodko i Ida Tamara Zagórska.
Koncert poprowadziła nieoceniona Aurelia Sobczak, u boku towarzyszył jej Iwan Iliczew Wołkanowski. Na zakończenie koncertu, „wywołany do tablicy” zaśpiewał także pomysłodawca imprezy.
- Dzisiejszy koncert to zwieńczenie większego przedsięwzięcia, jakim była seria koncertów w miasteczkach i gminach w pobliżu Legnicy. Wszędzie gdzie w ciągu tych czterech dni byliśmy, zauważyliśmy jak bardzo rośnie zainteresowanie przedsięwzięciem. To co bardzo mnie cieszy, to fakt, że ludzie w tym czasie przestawiają się na odbiór kultury rosyjskiej, romansu i odczuwalna jest duchowa bliskość – podsumował Tadeusz Samborski, prezes Stowarzyszenia Kulturalnego „Krajobrazy”.
- Uważam, że spełniamy też ważną rolę w sytuacji, kiedy wiele jest politycznej niechęci i zawirowań. jesteśmy ponad tym wszystkim, zbliżamy ludzi i wzbudzamy wzajemną sympatię ludzi i narodów, zwłaszcza w środowisku legnickim, gdzie nadal mieszka ludność pochodzenia rosyjskiego – dodał.
Kultura póki co, nie ma barw politycznych. Nie wie też co to język nienawiści. Zna natomiast doskonale język miłości, którym śpiewająco do gości koncertu przemawiali artyści ta sugestywnie, że niejedna łza spłynęła spod rzęs i niejeden dreszcz wstrząsnął zasłuchaną publicznością.