- To opowieść o tęsknocie za drugim człowiekiem, dzieciństwem i przede wszystkim zrozumieniem siebie. Główny bohater odkrywa fragmenty swojej rodzinnej historii – opowiada Mirosław Karcz, autor książki „UkladAnka”.
Składanie całej historii z drobnych elementów zaczyna się po wygraniu konkursu architektonicznego przez głównego bohatera. Wiadomość, która poszła w świat dociera także do tytułowej Anki, z którą w dzieciństwie był bardzo blisko był związany. Kobieta z pochodzenia Żydówka, musiała opuścić Polskę.
- Bohater rozlicza siebie, historię swojej rodziny, Anki, która nagle zniknęła z jego życia, a kiedy się pojawiła ponownie, nawet o tym nie wiedział – dodaje autor. - Rozliczając historię powoli odkrywa tajemnicę historii rodziny, zniknięcia dziewczyny. Prawda okazuje się zaskakująca.
Mirosław Karcz przez wiele lat był nauczycielem języka polskiego i uczył swoich uczniów miłości do książek. Po latach daje im w prezencie swoją twórczość. Do napisania książki zainspirował go młodszy syn.
- Rzucił kiedyś luźne twierdzenie, że ciekawa musiałaby być historia o tym, że ktoś dostaje od kogoś układa je, a w momencie kiedy wkłada ostatni, umiera. To mnie zainspirowało. Nie zauważyłem nawet, że w słowie układanka jest Anka – opowiada Mirosław Karcz.
- Tak o powstaniu historii zadecydował przypadek. Chociaż, jak powiedział Kant, przypadek to nieuświadomiona konieczność. Nie wiemy, że tak ma być, a właśnie tak ma być – dodaje.
Mirosław Karcz mówi, że pisanie nie jest jego karmą, za pisarza również się nie uważa, mówi, że jest człowiekiem, który popełnił kawałek tekstu”. Ma jednak głowę pełną pomysłów, a w planie napisanie kolejnej książki. Póki co, daje czytelnikowi do rąk historię, która dzieje się między innymi w Legnicy. „UkładAnkę” wydała Legnicka Biblioteka Publiczna, która na spotkanie z jej autorem przy okazji promocji książki zaprosiła w swoje progi.