Dionisios Sturis jest potomkiem uchodźców z pogrążonej w wojnie domowej Grecji. Dziennikarz podąża śladami swojej rodziny i innych rodaków, których przyjęły polskie władze pod koniec lat czterdziestych XX wieku. Tworzy portret ludzi oderwanych od swojej ziemi i swojej kultury, świadomych, że powrót do ojczyzny - przynajmniej przez jakiś czas - będzie dla nich niemożliwy, próbujących odnaleźć się w nowym miejscu.
Ta książka to także portret Polaków gotowych - mimo własnych problemów politycznych i ekonomicznych - wesprzeć tych, którzy znaleźli się w trudniejszej sytuacji. Dla wielu krajów w Europie koniec drugiej wojny światowej nie oznaczał końca wojennego koszmaru. Jedne z najkrwawszych, bratobójczych walk toczyły się w Grecji. W ich wyniku tysiące członków komunistycznej partyzantki i ich rodzin musiało uciekać z kraju i szukać schronienia w państwach bloku wschodniego.
W tej rzetelnie udokumentowanej, a jednocześnie bardzo intymnej historii Sturis przypomina prawdy, o których wiele osób zdaje się dziś nie pamiętać. Choćby taką, że korzyści z przyjmowania uchodźców dotyczą nie tylko ich samych, ale także goszczącego ich kraju.