- Myślę, że Paulina jest składową wielu postaci, z którymi się zetknęłam, ale budowałam ją stopniowo, dokładając jej poszczególne cechy charakteru, wygląd. Znalazłam jej rodzinę, dwóch mężów, przyjaciół – wylicza Monika B. Janowska.
– Uważam, że jest dużo takich „pokręconych”, w pozytywnym sensie oczywiście kobiet, którym przydarza się bardzo wiele dziwnych rzeczy, z którymi muszą sobie dać radę. Nie rozpaczają, biorą sprawy w swoje ręce i działają. Myślę, że świat jest pełen takich kobiety i ja na przykład bardzo lubuję się w takich bohaterkach.
Autorka mówi, że w pierwszej wersji bohaterka książki „Połknąć żabę” była zupełnie inna. Ułożona, subtelna, delikatna. Po samobójstwie męża została bez środków do życia.
- Napisałam duży fragment, ale książka była tak smutna, tak ponura i trąciła Martą Orzeszkowej, że pomyślałam, iż na koniec będzie jakaś tragedia. Było mi tak smutno. Pomyślałam sobie, nie, niech inni się męczą z takimi bohaterami, ja muszę stworzyć postać, która będzie mnie bawiła i rozśmieszała innych. Taką mam nadzieję stworzyłam – wyjaśnia autorka. – Wolę jednak żeby moje bohaterki podobne były do tych, które tworzyła Joanna Chmielewska.
I takie właśnie są. Podobne, śmieszne ale pełne wigoru i szalonych pomysłów. Autorka mówi, że są w niej, „rodzą się” za sprawą jej i otaczających ją ludzi, bo głównie takimi lubi się otaczać, szalonymi i pozytywnie zakręconymi. Ich cechy czerpie z siebie i tych właśnie ludzi po części. A pomysły na książkę?
- Przeczytałam kiedyś w gazecie notatkę na temat samobójczej śmierci jakiegoś człowieka. Zazwyczaj są to suche informacje na temat zdarzenia – opowiada autorka.
– To jakby początek. Ktoś się zabił, policja prowadzi śledztwo i koniec. Nie ma dalszego ciągu. Ja postanowiłam sama go stworzyć. Co by było gdyby każdej z nas przytrafiło się coś takiego, że nie zgadzamy się z wynikami śledztwa policyjnego. Czy damy radę same takie śledztwo poprowadzić.
Paulinie Bożyk, bohaterce ostatniej książki, udało się. Po drodze wplątała się w mnóstwo niebezpiecznych, często też zabawnych sytuacji. Po drodze zakochała się w przystojnym policjancie. Jak książka się skończyła? Kto musiał „połknąć żabę”. Tego autorka na spotkaniu z czytelnikami niestety wyjawić nie chciała. Każdy z nas musi ją połknąć sam.