Bohaterem książki jest Rychu Zwierzchowski człowiek wiodący żywot pasożyta-luzaka - sex drugs and rock n’roll. Pije, pali, gra na streecie i usilnie stara się nie znaleźć poważnej, regularnej pracy. Utrzymuje go córka, która co jakiś czas dba o uzupełnienie jego finansowych potrzeb.
Całe życie „Dreszcza” to koncerty i AC/DC ponad wszystko.
Są przyjaciele i wrogowie, choć tych drugich rzecz jasna więcej. Aż pewnego dnia „Dreszcz” obrywa piorunem i... zyskuje nowe super moce. Tylko czy to coś zmienia?
Jak to u Ćwieka bywa - muza głośno ryczy, a każda strona wali po uszach siłą decybeli. Tak było w „Kłamcy”, tak jest w „Dreszczu”. I dobrze. (fabrykaslow.com.pl)

- Sięgnąłem tym razem po superbohaterów i muzykę rockową, w związku z tym powstał bardzo specyficzny mix – mówi Jakub Ćwiek.

„Dreszcz” to nie jeydna książka, o której mówił autor. Opowiadał też o swoim cyklu „Chłopcy” inspirowanym Barrie’m i Piotrusiem Panem. – Kolejna część „Chłopców” jest osadzona w zupełnie innych realiach, realiach współczesnych klubów motocyklowych.

Jakub Ćwiek na równi z horrorem i fantastyką kocha muzykę. Kiedyś grywał w zespole, niedługo znów będzie możn go posłuchać. – Obecnie przygotowujemy projekt związany trochę z moją nową książką. Nazywa się to „Literatka”, zespół, z którym to przygotowuję nazywa się Voltage, grywam tam na gitarze riffowej i wraz z kolegami tworzymy teraz płytę z kawałkami inspirowanymi książkami Kinga, McCarthy’ego, wierszami Miłosza. Będzie to więc bardzo specyficzna płyta inspirowana utworami literackimi.

Na pytanie, kto jest jego guru w dziedzinie horroru, odpowiada, że kiedyś zachwycała go twórczość Grahama Mastertona. Dziś woli bardziej ambitnego twórcę tego gatunku, Stephena Kinga. – Bez wątpienia potrafi zbudować strach z najbardziej prozaicznych rzeczy, czynności, okoliczności. Potrafi zaanektować dla horroru miejsca, które wydają nam się najbezpieczniejsze na świecie. Miejsca, w których się zazwyczaj chronimy, własny dom, własne łóżko … Jestem też ogromnym fanem Jacka Ketchuma, który właściwie nie tworzy horrorów a thrillery psychologiczne, ale tak przerażające, pomimo tego, że budowane na wydarzeniach i okolicznościach związanych z życiem, wychodzących prosto z życia, a nie gadżetów, jak u Mastertona.

Miłość literatury grozy i literatury fantastycznej, muzyki rockowej przekłada na swoją twórczość. – Wszystko to zebrane razem, od kiedy mogę stać się nie tylko odbiorcą ale i twórcą działa na mnie niesamowicie.

Spotkanie autorskie z Jakubem Ćwiekiem poprowadził Przemek Corso, który ma na swoim koncie thriller psychologiczny „Studium w czerwieni”. Oto, co autor książki „Dreszcz” sądzi o „Studium…”. - Trudno mi wypowiadać się w pełni na temat tej książki, ponieważ pamiętam czasy, kiedy Przemek pisał swoje pierwsze teksty. Byłem jurorem w konkursie, w którym on zaczynał. To było dawno temu. Kiedy pojawił się w Śląskim Klubie Fantastyki rozmawialiśmy dużo na temat jego tekstów. Widzę, że od tamtego czasu zrobił ogromne postępy. To jeszcze nie jest to, co wiem, że jest w stanie osiągnąć, natomiast nie zaprzeczam, że poczynił już w tej chwili ogromne postępy. Druga książka (już niebawem ukaże się kolejna książka Przemka Corso zatytułowana „Maraton”. przyp. red. ) to zawsze trudne wydarzenie dla autora, pytanie, czy uda się podtrzymać, a nawet podnieść poziom, zwłaszcza pisząc coś zupełnie innego. Już niedługo się o tym przekonamy.