Działkę w Kenii kupili w internecie. Mąż pojechał pierwszy, Mariola po kilku tygodniach wyruszyła za nim. Dlaczego Kenia?
- Mój mąż zawsze mówił, że w poprzednim życiu musiał być chyba Afrykańczykiem, bo jest leniwy i lubi ciepło więc chciałby wrócić do swoich. Pojechałam za nim – śmieje się autorka książki.
Pierwotnie planowali zamieszkać we Włoszech, ale czarny ląd tak ich ujął, że bez żalu zrezygnowali ze słonecznej Italii.
- Życie tam, jeżeli chodzi o nas, Europejczyków nie różni się specjalnie od tego tu, na naszym kontynencie. Jest oczywiście tak druga strona, druga, prawdziwa Kenia, która nas tak bardzo urzekła. My pędzimy, tam jest wszystko powoli. My mamy przy ustach zmarszczki w dół, bo ciągle się smucimy, a to, że jest za ciepło, a to, że pada deszcz. Oni mają zmarszczki do góry, ciągle się śmieją i powtarzają, pole pole hakuna matata co oznacza pomału, pomału, nie ma problemu. Busz żyje swoim życiem i na szczęście ciężko ich z tego wyrwać – wyjaśnia Mariola Szydlik.
Mariola Szydlik uczy kenijskie dzieci języka włoskiego, który jest właściwie drugim używanym w Kenii. Opisuje też swoje przygody. Tak powstała pierwsza książka, zatytułowana „Pod niebem Kenii”.
- Pisałam ją moimi emocjami, całą sobą, o wszystkim, co nam się przydarzyło. O dobrych rzeczach i złych, ale starałam się pokazać to wszystko, nie oceniając tubylców, bo ja jestem ich gościem, a nie oni moimi. Mam nadzieję, że mi się udało, bo pokazuję ich takimi, jacy są, z perspektywy rezydentki, nie turystki. Akceptuję ich takimi, jacy są, chociaż dużo mnie to kosztowało początkowo. Należę do osób cholerycznych, tam uczę się pokory – opowiada autorka książki.
W maju ukaże się druga część książki. Będą to dalsze przygody Polaków, którzy ukochali czarny ląd i wybrali na drugą ojczyznę Kenię.
- Opowiem w niej o mieszkańcach mojej wioski, w której budujemy dom. Do dziś nie ma w niej prądu. Miał być dwa lata temu, od dwóch miesięcy stoją słupy, kiedyś będzie. Im to nie przeszkadza. Dlaczego? Trzeba ich poznać, ja w tym pomagam pisząc o nich– mówi pisarka.
Czy warto spojrzeć na Kenię oczami Marioli Szydlik? O tym zadecydować muszą czytelnicy.