Do Kenii zaprowadziła go fascynacja zwierzętami sawanny.

- I zakochałem się w tej przyrodzie. Tam wszystko wydaje się proste, spójne, nieskomplikowane i przez to piękne. Swoje wrażenia – zapamiętany krajobraz, wtopionych w niego ludzi i zwierzęta, starałem się pokazać w tym albumie – mówi Andrzej Maciejewski.

- Spełniło się moje marzenie: udało mi się zobaczyć afrykańską faunę w naturalnym otoczeniu. Stworzenia wolne i swobodne, budzące zachwyt swoją siłą i wielkością (słonie, bawoły, hipopotamy) wdziękiem (strusie, flamingi) lekkością poruszania się (lwy, gepardy i antylopy). Dopiero tu na sawannie rozumiesz, że jesteś intruzem, obserwujesz zwierzynę zajmującą się swoimi sprawami i zaczynasz dostrzegać, że choć natura wyposażyła ją w różnorodne cechy, pozwalające na przeżycie, to przegrywa jednak walkę o przetrwanie z najgroźniejszym drapieżnikami jakim jest człowiek. Napływ ludności na tereny dotychczas będące w wyłącznym władaniu zwierząt, powoduje degradację środowiska naturalnego, ograniczenie ich przestrzeni życiowej czy szlaków migrujących stad. Na skutek zmian klimatycznych, zanieczyszczenia środowiska naturalnego, ograniczenie ich przestrzeni życiowej czy szlaków migrujących stad. Dlatego boję się o przyszłość sawanny - kontynuuje Maciejewski.

Autor aktualnie pracuje nad kolejnym albumem, któremu nadał roboczy tytuł "Powiedzenia i przysłowia ludów Suahili". Chce je zebrać i zilustrować fotografiami.