Jednak nie po to legniczanie przyszli, dla nich jak zawsze ważniejsza była uczta duchowa. Tę zapewniły gwiazdy polskiej a nawet zagranicznej sceny muzycznej. Imieniny tradycyjnie już rozpoczęły się od Narodowego Czytania, po którym dzieci mogły zachwycać się pokazami iluzjonisty. Później była już tylko muzyka. Do wyboru, na dwóch scenach imieninowi goście mieli szeroki wachlarz różnych stylów muzycznych w wykonaniu popularnych wykonawców. Deszcz siąpił, padał, chwilami rzęsiście, ale legniczanie nie dawali za wygraną. Postanowili świętować i las parasoli wyrastał raz pod sceną przy katedrze, raz przy kościele Mariackim.
Na początek na scenie przy kościele Mariackim zagrał chojnowski Plug′N′Blues, który rozpoczął blok koncertowy niesamowitą dawką muzyki osadzonej w klimatach bluesa. Ich występ zbiegł się z rocznicą urodzin Ryszarda Riedla. Również jego utwory popłynęły ze sceny. Dodajmy, że liderem zespołu jest dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych Tomasz Łabowicz.
Jeszcze cieplej zrobiło się kiedy przy katedrze na scenie stanął zespół GooseBumps. Siedmiu energetycznych i bardzo zdolnych facetów zaprezentowało tam niezły popis muzycznych umiejętności, począwszy od Pop, Electronic, Hip-Hop oraz R&B. Od razu zrobiło się cieplej.
Jeszcze bardziej ciepło zrobiło się kiedy sceną zawładnął ognisty Włoch Stefano Terrazzino. Artysta tańcem zachwycał, głównie panie ale i śpiew mu całkiem nieźle wychodził.
Do wagonu Warsa, w podróż na spotkanie z dziewczyną ratownika i nie tylko, zabrał legniczan Rudi Schubert, któremu towarzyszył nasz znakomity jazzowy zespół Kłos&Dąbrowski Band. Legniczanie usłyszeli wszystkie przeboje Wałów Jagiellońskich.
Po koncercie Rudiego Schuberta czekał legniczan kolejny spacer, tym razem pod scenę przy kościele Mariackim. Tym razem głównym bohaterem był na niej Danzel. Popularny belgijski muzyk nie wszystkim przypadł do gustu, znalazło się jednak spore grono miłośników jego talentu, którzy z zachwytem wysłuchali jego hitów i coverów, które zabrzmiały całkiem nieźle.
Do świata swingu i rock'n'rolla zabrało imieninowych gości trio wokalne Singin′Birds. Trzy piękne kobiety, obdarzone wspaniałymi głosami, przypomniały największe przeboje szalonych lat 50. i 60. było energetycznie i żywiołowo, zważywszy, że kroku muzycznie dotrzymywał im doskonały skład muzyczny.
Wielki finał odbył się na scenie przy kościele Mariackim gdzie wystąpił Tercet czyli Kwartet, czyli Hanna Śleszyńska, Robert Rozmus, Piotr Gąsowski i Wojciech Kaleta. To dopiero była podróż po muzycznym świecie, świecie w pełnym tego słowa znaczeniu bowiem ze sceny płynęły hity Bee Gees, Abby, Sinatry, Gąsowskiego, Krawczyka, właściwie łatwiej wymienić „kogo” Tercet czyli Kwartet nie zaśpiewał. Jedno jest pewne, było na co popatrzeć i czego posłuchać.
Solenizantka, ulica Najświętszej Marii Panny, mimo niepogody przyjęła w sobotę setki gości. O ich dobre samopoczucie dbali wykonawcy oraz prowadzący imprezę, a byli to Beata Tadla, Piotr Gąsowski i Wiesław Barczyszyn.