W nowej obsadzie zyskał nowe oblicze i energię, pozostając zarazem tą samą inscenizacją – spektaklem „twardym”, „dotkliwym i niewygodnym”, wyrazistym i pełnym emocji, siłą bezlitosnej metafory opisującym współczesność. Widzowie muszą się przygotować na sceny pełne ognia, walki, muzyki, ale także na wątpliwości czy liryzm. Na nowo ożyła także jedyna w swoim rodzaju przestrzeń Sceny na Nowym Świecie.
Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza”: - Sztuka naznaczania przestrzeni udawała się dotąd tylko współczesnym artystom plastykom, którzy tworzyli swoje prace na blokach, drzewach, a nawet na niebie. W Legnicy teatr poszedł w ślady sztuk wizualnych i zaanektował dla swych celów ruiny. Jest coś symbolicznego w tej przeprowadzce z mieszczańskiego, wykładanego aksamitem budynku legnickiego teatru do murów, na których wypisana jest historia ostatniego stulecia. To teatr po XX wieku.
Jacek Sieradzki, "Polityka": - Oglądamy „Hamleta” po przełomie, który przeorał konstrukcję społeczną duńskiego królestwa; właśnie zaczynają odtwarzać się struktury, trwa wyścig po władzę, wpływy, pozycję, wejście do elit. Na koronę mają chrapkę wszyscy: Klaudiusz, Hamlet, Poloniusz, Laertes; w końcu wpada w ręce Horacja nieomal bez wysiłku, jeśli nie liczyć paru trupów, w tym przypadkowej ofiary Ofelii. Ten twardy „Hamlet” wpisuje się w wyrazisty program teatru prowadzonego w Legnicy przez Jacka Głomba.