*O Martynie Jakubowicz mówi się, że jest damą polskiej ballady, tymczasem ta dama gra też doskonale bluesa, w którym słychać nawet jakąś folkową nutę. Czy więc takie zaszufladkowanie w balladzie nie jest mylne? Czy porusza się pani gdzieś między ... bluesem a balladą?
- Piszę piosenki. Były już płyty bardziej rockowe i bardziej balladowe. Tak na prawdę nie nagrałam nigdy dotąd płyty bluesowej. W związku ze sporadyczną współpracą z zespołem Dżem w latach 80-tych i koncertowaniu na festiwalach z naklejką "blues" kojarzono mnie z tym gatunkiem. Grałam też kilka lat temu projekt z piosenkami Tadeusza Nalepy i z zaproszonym do tegoż projektu Romkiem Puchowskim. który gra bluesa, ale nie znaczy to wcale, że jestem wykonawcą bluesowym. Moje korzenie to folk amerykański. Rdzenne gatunki bluesa były dla mnie bardzo ważne, jak każda muzyka korzeni. Blues miał istotny wpływ na wiele gatunków muzycznych z muzyka rockową włącznie. Gram opowieści. A jaki to gatunek muzyczny przyznam szczerze nie wiem.
*Ludzie znają panią głównie z „Domów z betonu” i „Kołysanki dla Misiaków”, a przecież tworzy pani nadal. Czy takie koronne przeboje to duże brzemię czy raczej powody do radości?
- Nie bardzo rozumiem to pytanie. Piosenki nie są brzemieniem. Jeśli muzyka ma byc męką, to trzeba zmienić zawód. Jest wiele moich piosenek ważnych dla fanów. Piosenka "W domach z betonu...." po prostu trafiła w swój czas.
*Skąd właściwie wzięły się domy z betonu, które, to nie ulega wątpliwości są pani największym przebojem? Gdzieś słyszałam, że porównała pani domy… z góralu czy ci nie żal i muszę przyznać, że chyba są porównywalnie znane i śpiewane.
- Myślę, że z życia. A czemu są jakie są? To zależy od miejsca i czasu w jakim sie przemieszczamy.
*Koncertuje pani już ładnych kilka lat, w tym czasie towarzyszyli pani najlepsi polscy muzycy. Andrzej Nowak, Ryszard Skibiński, Wojciech Waglewski i wielu innych świetnych muzyków. Nie pytam jak się pani udało namówić ich do współpracy bo to jasne. Pytam jak się pani z nimi grało, w końcu prezentują wiele różnych stylów muzycznych.
- Z bardzo dobrym muzykiem zawsze pracuje się wspaniale pod warunkiem, że obie strony wiedzą o co w takiej współpracy chodzi. W moich piosenkach zawsze chodzi o to, aby muzyka i tekst stanowiły spójny przekaz. Nie chodzi tu o popisy wokalne, czy instrumentalne.
*Żona Lota od kilku lat jest z panią jak wierny mąż. Wśród muzyków jest nawet jeden, który ma związki z naszym miastem, współpracuje na stałe z legnickim teatrem i znów wiele osób rożne miłości muzyczne. Jak te miłości sprowadzają się do jednej, Martyny Jakubowicz?
- Z Łukaszem Matuszykiem gram od czasu płyty "Tylko Dylan", czyli od 2005 roku. To jest bardzo fajny facet i świetny akordeonista. Poza tym ma talent do ciekawych aranży. Basistę Pawła Mikosza znam 10 lat. To typowy rockman. Perkusista Przemek Pacan i gitarzysta Darek Bafeltowski, to bardzo dobrzy muzycy grający też w innych składach i nagrywający, jako muzycy sesyjni.
*W Legnicy zagra pani koncert typowo klubowy, bardzo kameralny. Woli pani wielką scenę czy może taką kameralną jak ta w legnickiej Spiżarni?
- Lubię koncerty klubowe, bo to zupełnie inny kontakt z publicznością. Duża scena ten kontakt ogranicza .Ale oczywiście radzimy sobie świetnie na każdej scenie. Mam nadzieję, że koncert w Legnicy będzie kolejnym przemiłym spotkaniem z fanami.