Mamatango
Foto: Wojciech Obremski (lca.pl)W atmosferze napięcia, sensacji i nerwów doszło w końcu do premiery nowatorskiego spektaklu „Mamatango”. Projekt ogłaszany z wielką pompą jako „najbardziej kobiecy w historii teatru, międzynarodowy, etc., etc….” Rzeczywiście nie ma w nim osobnika płci męskiej w sensie fizjologicznym, gdyż mentalnościowo znalazło się paru panów. Nie ma mężczyzny, a przecież miał być – narrator całej historii – w niezupełnie wyjaśnionych okolicznościach zdematerializował się na kilka dni przed premierą. W podobny sposób z plakatu zniknęło nazwisko sprawczyni zamieszania – Anny McCracken. W ostatecznej wersji spektakl stworzył zespół. I z pewnością dlatego najmocniejszą stroną spektaklu jest gra aktorska. Legnickie aktorki nie po raz pierwszy pokazały, że mimo nieciekawej koncepcji reżysera potrafią wybronić spektakl swoją grą, chociaż i tu poziom nie był wyrównany.
„Mamatango” sprawia wrażenie spektaklu polifonicznego. Dużo się dzieje, dzieje się wszędzie, na wielu płaszczyznach. Chaos z pewną dozą ukierunkowanych działań – życie kobiety. Prowadzone na dwie strony chwilami zagłuszające się wzajemnie monologi Legniczanek i Legniczan w ustach aktorek brzmią dziwnie znajomo. „Czy ja ją znam? Chyba tak, to ta pani/ ten pan,co…”. Całość prowadzona w scenerii miasta; tu przystanek, tam znak drogowy, poczta, ogródek, cmentarz i tandetna wystawa lumpeksu. Znów jakoś dziwnie znajomo.
Mamatango
Foto: Wojciech Obremski (lca.pl)Spektakl ma kilka mocnych momentów, do których zaliczyć należy monologi Małgorzaty Urbańskiej, Ewy Galusińskiej, Joanny Gonschorek i Zuzy Motorniuk. Niesamowite wrażenie robi także piosenka Motorniuk, do której akompaniują wszystkie postaci w sposób… niebanalny. Niemniej nie jest to spektakl z głębszym przesłaniem, przemyślany czy zachwycający. Widać ciężką pracę aktorek, które najpiękniej wyglądają w finale, kiedy w butach na obcasach krokiem tanga przemierzają scenę, nad ktorą unosi się pył i kurz jak po walce. Symboliczna scena w kontekście przygotowań do premiery pozostawia przynajmniej dobre wrażenie.
PO SPEKTAKLU O SPEKTAKLU
Dorota Purgal, zastępca prezydenta miasta: Tak, to był spektakl o kobietach, chociaż nie tylko o kobietach z Legnicy. W jakimś sensie był to spektakl o ludziach. Może nie bez względu na wszelkie kategorie, jak wiek czy kolor skóry, bo myślę, że tu był obraz jednak polskiej społeczności pokazany. Mnie się oglądało go znakomicie i takie miałam wrażenie, że w pewnym sensie w nim uczestniczę.
Krystyna Barcik, dyrektorka legnickiego szpitala: - Wydaje się że kobiety przedstawione przez nasze aktorki są wśród nas, że to, co zostało przedstawione, to takie z życia wzięte. Znalazłam na scenie trochę siebie, to znaczy nie wiele, ale w niektórych sytuacjach tak (śmiech). Ogląda się to dobrze, są to sytuacje, które znamy. Dlatego jest to mieszanka życia i teatru.
Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy: - Mam taką świadomość, że nie zawsze daję szansę na zaprezentowanie się najlepszym aktorkom na świecie. Nie wynika to z niechęci, ale z sytuacji repertuarowej, która jest budowana na repertuarze męskim. Kobiet jest coraz więcej, za chwilę będą one rządzić, a nie ma co grać. Stąd różne pomysły, różne projekty. Stąd próba szukania takiej przestrzeni dla opowieści kobiecych, która jest też przestrzenią dla spełnienia aktorskiego.
Byłeś świadkiem ciekawego wydarzenia? Opisz je i podziel się swoją wiedzą z
innymi. Nakręciłeś film, lub zrobiłeś zdjęcie? Przyślij do nas, niech legniczanie zobaczą to, czego byłeś
świadkiem.
500 197 963 – zadzwoń do nas lub wyślij sms-a, mms-a.
Zdjęcia i filmy Waszego autorstwa
wysyłać można także na adres
kontakt@lca.pl